Kolejny żeglarz wycofuje się z regat Vendee Globe

Około godziny 0900 UTC, żeglujący wzdłuż Portugalskiego wybrzeża jacht Groupe Bel zderzył się ze statkiem rybackim. Jak twierdzi jego sternik, Francuz –  Kito de Pavant, rybak nie miał włączonego automatycznego systemu identyfikacji (AIS). W wyniku zderzenia poważnie uszkodzony został pokład, zniszczony bukszpryt i pokładowy saling do genakera. De Pavantowi udało się zabezpieczyć maszt przed runięciem do wody i skierować jacht do Cascais w pobliżu Lizbony, do którego ma około 75 mil morskich. Sternik podczas zdarzenia nie ucierpiał.

Gutek, znajdujący się aktualnie na 17 pozycji, podjął decyzję o żegludze bardziej na zachód, oddalając się tym samym od mocno uczęszczanych szlaków „autostrady gibraltarskiej” i wjeżdżając w strefę wyżu Azorskiego. Przez następne 12 godzin czekają go słabe wiatry a następnie głęboki niż z bardzo silnym wiatrem z NW, który – jak liczy Gutek – pozwoli mu jechać mocno w dół, odrabiając straty. Plusem słabego wiatru jest fakt, że zawodnik mógł w końcu nadrobić braki snu.

Gutek komentuje taktykę swoich rywali, płynących w czubie stawki, jako ryzykowną:

Szybko płyną i dużo ryzykują. Ja jechałem na pierwszym refie i to było już za dużo wiatru a oni jechali na pełnych grotach, dużo ryzykują i zobaczymy czy im to pomoże. Długa trasa przed nami, wszystkie straty, powstałe do tej pory można jeszcze nadrobić

Niemal 300 mil straty do lidera wydaje się przepaścią, nie mniej pamiętać należy, że do mety jeszcze grubo ponad 23 000 mil, w tym niegościnne wody wokół Hornu, więc wydarzyć może się wszystko. Przeżaglowane okręty poddawane są ogromnym przeciążeniom, które nawarstwiają się podczas tak długich regat. Trochę za dużo wiatru, nieco za duża powierzchnia ożaglowania, odrobina pecha i pęknięta wanta może pokrzyżować dotychczasowe zmagania…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *